Tofu - dawniej dosyć sceptycznie podchodziłam do tego produktu, po kilku nieudanych próbach przygotowania potrawy, już miałam się poddać, ale stwierdziłam, że skoro wielu roślinożerców chwali tofucznicę, stwierdziłam, że i ja spróbuję i to był strzał w dziesiątkę. Jest wiele opcji przygotowania np. z kurkami, pieczarkami, pomidorami suszonymi akurat w tym przepisie skupiłam się na dodatku szpinaku. Ja preferuję bardziej rzadszą konsystencję tofucznicy, więc dodaję więcej mleka, jeśli ktoś woli bardziej ''zbitą" należy dodać go mniej. Polecam spróbować :)
Moja tofucznica:
kostka tofu naturalnego ( użyłam z Lidla-180g)
mała szalotka
mleko roślinne ok 5 łyżek
garść szpinaku
2 łyżki oleju
łyżeczka kurkumy
ok łyżeczki soli kala namak
słodka i ostra papryka do smaku
pieprz do smaku
posiekany szczypiorek
Rozgrzać olej na patelni, dodać pokrojoną szalotkę, podsmażyć aż się zezłoci, dodać pokruszone niedbale w dłoniach tofu. Chwilę podsmażamy, dodać przyprawy, wymieszać, ciągle smażąc dodać 2 łyżki mleka i zostawić na malutkim ogniu. Kiedy mleko odparuje dodać kolejne 2 łyżki i kontynuować smażenie, dodać szpinak i wymieszać. Kiedy szpinak zwiędnie dodać resztę mleka i ewentualnie dodać więcej przypraw do smaku. Podawać na grzance z dodatkiem awokado.
Moja tofucznica:
kostka tofu naturalnego ( użyłam z Lidla-180g)
mała szalotka
mleko roślinne ok 5 łyżek
garść szpinaku
2 łyżki oleju
łyżeczka kurkumy
ok łyżeczki soli kala namak
słodka i ostra papryka do smaku
pieprz do smaku
posiekany szczypiorek
Rozgrzać olej na patelni, dodać pokrojoną szalotkę, podsmażyć aż się zezłoci, dodać pokruszone niedbale w dłoniach tofu. Chwilę podsmażamy, dodać przyprawy, wymieszać, ciągle smażąc dodać 2 łyżki mleka i zostawić na malutkim ogniu. Kiedy mleko odparuje dodać kolejne 2 łyżki i kontynuować smażenie, dodać szpinak i wymieszać. Kiedy szpinak zwiędnie dodać resztę mleka i ewentualnie dodać więcej przypraw do smaku. Podawać na grzance z dodatkiem awokado.
Uwielbiam tofu,od kilku lat z nim eksperymentuje,ale tofucznicy jeszcze nie robiłam(wstyd!) narobiłaś mi smaka ;-) Tak pozatym fajny/kolorowy blog.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za przemiły komentarz :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również kilka razy podchodziłam do tofu. Ostatnio z nim się jednak zaprzyjaźniłam. Szczególnie uwielbiam te wędzone <3
OdpowiedzUsuńWędzone też bardzo lubię, zwłaszcza jako a la "boczek" :)
OdpowiedzUsuń